Poezja na ulicach (I)
Poezja na ulicach (I)
Tyka Tyka Tyka
wybuchnie znienacka!
Bomba poetycka,
Bomba literacka!
Wpadnie do piwnicy!
wypadnie kominem!
zbudzi zdechłą babcię!
skłóci ojca z synem!
Jak dzika szarańcza
Zdobędzie ulice!
Zetnie białka oczu!
Rozerwie spódnice!
Wylecą przez okna
przemarznięte ciała!
I w gorącym tańcu
trwać będą do rana!
L.J. Grafoman
Chciałoby się tylko powiedzieć: Amen.
OdpowiedzUsuńA komu nie pasi takiemu bęc.
Bardzo fajny wiersz z bardzo słabą pointą
OdpowiedzUsuńdzięki.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje.
W ogóle jest jak dla mnie jeszcze troszkę za krótki, może dlatego ci się pointa nie podoba.
Bo rzecz się rozwija, rozwija, rozwija i bęc! o mur! koniec.
Mnożyć to mogłem bez końca ale nie chciałem przekombinować.
To jest nie tyle wierszyk do czytania ale do wykrzyczenia.
I zostało pomyślane jako baza do dalszego ciągu.
Coś na zasadzie Morskich opowieści.
Więc se można pokrzyczeć, coś dodać, coś rozwinąć i pointować tak jak się komu podoba.
L.J. Grafoman