wtorek, 15 maja 2012

Poezja na ulicach (I)


Poezja na ulicach (I)



Tyka Tyka Tyka

wybuchnie znienacka!

Bomba poetycka,

Bomba literacka!




Wpadnie do piwnicy!

wypadnie kominem!

zbudzi zdechłą babcię!

skłóci ojca z synem!




Jak dzika szarańcza

Zdobędzie ulice!

Zetnie białka oczu!

Rozerwie spódnice!




Wylecą przez okna

przemarznięte ciała!

I w gorącym tańcu

trwać będą do rana!




L.J. Grafoman

3 komentarze:

  1. S.Drzewowski16 maja 2012 20:42

    Chciałoby się tylko powiedzieć: Amen.

    A komu nie pasi takiemu bęc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wiersz z bardzo słabą pointą

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki.
    Też mi się tak wydaje.
    W ogóle jest jak dla mnie jeszcze troszkę za krótki, może dlatego ci się pointa nie podoba.
    Bo rzecz się rozwija, rozwija, rozwija i bęc! o mur! koniec.
    Mnożyć to mogłem bez końca ale nie chciałem przekombinować.
    To jest nie tyle wierszyk do czytania ale do wykrzyczenia.
    I zostało pomyślane jako baza do dalszego ciągu.
    Coś na zasadzie Morskich opowieści.
    Więc se można pokrzyczeć, coś dodać, coś rozwinąć i pointować tak jak się komu podoba.

    L.J. Grafoman

    OdpowiedzUsuń