sobota, 29 czerwca 2013

Lustra

Nie odnajduję się już w lustrze
nie odnajduję w nim swojej twarzy
usta zdają się milczeć
oczy zaczynają mówić
a wtedy

wirują trąby powietrzne
zawala się dom publiczny
w nim krzyż spada
a ludzi tutaj nie ma
nie ma modlitwy
nie ma
tylko puste
a właściwie to
ich też już nie ma
tylko

matka trzyma dziecię
trzyma bardzo mocno
w świecie w którym nie ma oklasków
i złotych zębów
dziecko nie płacze
dziecko nie płacze
nie

sutek stanął w gardle
i stanęło serce
w lustra odbiciu
które nazywamy ja


donki chote

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Czekanie



Czekanie

Całą noc czekałem
By zobaczyć rankiem
Sine blizny świtu
Ciemne szwy nocy
I pustkę przezierającą
Zębatym cieniem
W głąb mojej wiary

19/20 czerwca 2013

~~ MrCrowley

sobota, 22 czerwca 2013

pod strupem nocy




już cała przestrzeń 
stwardniała pod smołą
i my – świetliste posągi


podajesz mi rękę
wyciągasz zapałkę
smak siarki masz na języku


za moment
wybuchnie
czerwone słońce poranka



L.J. Grafoman

czwartek, 20 czerwca 2013

Fantazmaty



Fantazmaty

             Kamilowi Pietrzykowi poświęcam
 
Zobaczyłem dziś Kamila Pietrzyka
W szarym prochowcu na korytarzu
Uniwersytetu

Wyglądał on bez przesady jak Bogart
Jak Ricky ze łzawej i czarno-białej
Casablanki

Jak zawsze niezawodnie z piękną kobietą
Z pulpitu monitora zęby lśniące białe
Szczerząc do mnie

Zauważył mnie – skinął znacząco głową
Gdy wychodziłem odwróciłem się
By sprawdzić czy wciąż na twarzy ma
Ten swój papierowy uśmiech

~~ MrCrowley

sobota, 15 czerwca 2013

Wiadomość w szklance

Wiadomość w szklance


To tutaj
gdzie sen wolne stawia kroki

prosząc by wytchnienia zaznał smak
pisząc śmierć na łóżko ścieka farba
z tych sufitów których imię nosi strach


i cisza

rozchodzi się po kątach
w środku zaś schizofreniczny pies
on woła tak aż spadną wszystkie lampy
byś nie mógł dłużej biec
i w ciemność wpadł wśród której tylko
łóżka wąski ślad

więc sięgasz nadgarstkiem ruchem dłoni

tłuczesz szkło zostawiasz ślady
rozpinasz koszulę układasz dokładnie
ostatnim gestem tchnieniem zasłaniasz sobie usta


donki chote

Deizm



Deizm

Więc nadeszła ta pora w którą dotychczas uwierzyć nie chciałem
A o którą co wieczór od tak dawna na klęczkach mozolnie błagałem
I we krwi własnego wnętrza tak wzburzonej po bezkres szyi wodzie
Tonąłem mając tylko siebie swoje dłonie skronie i język na przeszkodzie

Więc nadeszła ta pora w którą dotychczas uwierzyć nie chciałem
Że stóp swoich oderwać nie mogę więc też i kroku postawić kolejnego
Spodziewać się jest kpiną a tu w głowie bieg biegnie jak krzyk
Co struną swego cierpienia rozrywa najbardziej majestatyczne góry ziemi

Stoję przy oknie z bólem klatki piersiowej
Stoję a świat za nim w deszczu płonie
Przykładam do betonu skronie
I zdaje się być cieplejszy niż twoje dłonie

~~mrcrowley

środa, 12 czerwca 2013

sączy się ciemność smolistym krwotokiem




i znów
noc przypływa
na łódce Charona

delikatnie słyszę uderzenia wiosła

i zimne myśli lgną do górnego płata mózgu
lodowy okład smutku


jestem dwa wdechy do tyłu
i trzy drinki do przodu

smoła wypełnia pokój

wpływa do wszystkich szklanek, pomieszczeń, głów

nim będzie za późno

wyskocz ze mną
przez okno

lub

zamknij je z hukiem

miażdżąc palce złudzeń

tak głośno

żeby spadły z nieba wszystkie latawce




L.J. Grafoman

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Manifest rock'n'rollowy wygłoszony w Grandzie 7.06.2013


Marcel "Donki Chote" Kosakowski / Michał "L.J.Grafoman" Łukowicz / Mateusz "MrCrowley" Wróbel




Rock’n’roll umarł!

Wasze słowa są echem przetartych i przebrzmiałych krzyków sprzed lat! Wasz styl bycia to jedynie naśladowanie pośmiertnych podrygów Mika Jaggera! Dandysi! Ofermy! Pokraki współczesności! Rock’n’roll to nie seks! Rock’n’roll to nie narkotyki! Rock’n’roll to nie muzyka!

Rock’n’roll to poezja.
Rock’n’roll to my!

Słowo ciałem się stało i przemawia w trójcy jedynej do Was! Słowo pije alkohol między Wami! Poezja wyszła na ulice i spełniła swoją misję!

Wracamy do podziemia, katakumb życia literackiego, by wysłowić katowicka bohemę słowami stwórczymi, żywymi!

Niebezpieczne słowa! Nieprzyzwoite kształty liter! 
Zdania jak serca – ciału wyrwane! 
Jesteśmy tymi, którzy nadejść musieli! 
Prorocy słowa organicznego, stwarzającego!

My poeci horyzontu, w swej trójcy jedyni i niepodzielni, o trzech twarzach, trzech obliczach, trzech żywiołach!

Rock’n’roll religią! 
Rock’n’roll żywym ciałem! 
Rock’n’roll zbawieniem myśli!

Tworzymy kult jedyny i ostatni, religię nowych bogów! Z prasłowem dziś już nieczytelnym na piersiach naszych, wznosimy głowy dumnie i dumnie w struny krtani uderzamy!

Mszę poetycką czas zacząć!

~~ Horyzontalni