środa, 23 maja 2012

Wciąż i wciąż o tym samym


Wciąż i wciąż o tym samym

Cudem uciekłem
Pomarańczowym źrenicom latarni
Wojna wciąż trwa choć szum drzew
Zdaje się mówić inaczej
Gwiazdy są

Czarna ropa ulic przylgnęła do miasta
Już nie widać spod niej krwi sączącej się
Z obdartych z tynku twarzy blokowisk
Tylko zęby okien tlące się
Niekiedy skrzące tym samym poblaskiem telewizorów
Masa żyje

Schroniwszy się w ciemnej niszy lasu
Na miarę tego cmentarza
Nasłuchuję szeptu liści
Zakrztusiłem się – wyplułem gram kurzu i zeszłoroczny liść
Wciąż naiwnie wierzę
Że nadejdzie świeży świt

Rankiem obok moich śladów stóp
Znalazłem kiełkujące nasiono
Przygniecione niedopałkiem papierosa

~~mrcrowley

poniedziałek, 21 maja 2012

Pierwszy atak robali


Pierwszy atak robali

Co nocy, w mieszkania ogromne sale
ze swych kryjówek wyłażą robale
Przy czarnych panelach cichutkie stukanie
tąpnięcia rozbudza i trzęsie posłaniem

I cisza.
Robactwo uciekło?
W ciemności bulgot i jęki.
Jakby malutkie pękały bąbelki.

Wypadły robale spod przerwy w podłodze
I mkną po schłodzonej błyszczącej się drodze
Ogromną charyzmą kończynek włochatych
Przewodzi im pająk - nabrzmiały, kosmaty.
Tam wlezą, tu wpełzną, obliżą, zmacają,
Wypiją, rozszarpią, i pożrą!
Przystają!

Są pod wrażeniem ogromu swych cieni.
Zanika snop światła z pylistej przestrzeni.

I z kunsztem scenicznym wychodzą na łóżko
Twarz szorstką obłażą i szarpią poduszką
Stanęły nad studnią – słuchają oddechu.
Nurkują przez usta w chrapiącym człowieku.
Chcą język mu wyrwać, odkroić, wykręcić
Lecz dziś rezygnują. I wrócą po śmierci.



L.J. Grafoman

sobota, 19 maja 2012

Fotografia


Fotografia

Patrzymy sobie delikatnie w oczy
Patrzymy choć ty już od pokoleń
Ja ledwo szept kładącej się w nieskończoność
Pomarańczowej fali
W odmęt gasnącego słońca
Schodzimy tam razem choć to nie te same skronie
Dłonie słowa już nie do odtworzenia
I powiedz mi papierowymi ustami
Pełnymi historii równie bezsensownych jak moja
W czyje wrosną wargi moje już nie bezosobowe
Jak nie w rozpaczliwą czerń biegnącego w wieczór jutra
Powiedz mi bezgłośnie dokąd wrócą stopy
Niechciane przez piekło ani jesień życia

Patrzymy sobie delikatnie w oczy
Patrzymy choć ty już od pokoleń
Na fotografii nieba jesteś
Spoglądając na mnie wpatrzonymi w nicość oczami
Jesteś?

~~mrcrowley

czwartek, 17 maja 2012

Paranoja

Czy z dumą
rzec mogę: tu byłam
Skoro inna
 Cię wcześniej zdobyła?

Czy rada
mogę dodać: on mój cały
Skoro inne
przy Tobie już spały?

Czy że z Tobą pierwsza
cieszyć się mogę
Skoro inne
 też przeszły tę drogę?

Czy przeżyć muszę
tę złą paranoję
Skoro me serce
I tak jest już Twoje...

                                                                 ~~podła

wtorek, 15 maja 2012

Natura miasta


Natura miasta



Wyłania się ona z błotnistej ulicy
czadem złowieszczym, oddechem dymu
z czarciego smogu i kup gołębicy
miasta natura – natura pyłu


Od rana ciężko po szynach pędzi
zmora straszliwa, bestia potworna
i żywcem w gardle sumienia więzi
błędne spojrzenia, umysł – stan – wojna


Potem obleśnie zagląda giętko
z kominów wielkich potworna gęba
i zalewając śliną swą miękką
do gardeł wpełza ciemnota tępa


W południe głośno drepcą okropnie
obślizgłe stada – zapracowane
kłębią się w masę większą dwukrotnie
w pochodzie spalin miastu oddane


Zasypia wreszcie w wieczornym szale
kolumn wieżowców, neonów męka
wraca w błotniste ulice ospale
miasta natura – matka przeklęta.



~~donki chote


Poezja na ulicach (I)


Poezja na ulicach (I)



Tyka Tyka Tyka

wybuchnie znienacka!

Bomba poetycka,

Bomba literacka!




Wpadnie do piwnicy!

wypadnie kominem!

zbudzi zdechłą babcię!

skłóci ojca z synem!




Jak dzika szarańcza

Zdobędzie ulice!

Zetnie białka oczu!

Rozerwie spódnice!




Wylecą przez okna

przemarznięte ciała!

I w gorącym tańcu

trwać będą do rana!




L.J. Grafoman

wtorek, 8 maja 2012

Ballada o błędnych rycerzach


Ballada o błędnych rycerzach

Księżyc złapałem na oka źrenice
w ciemności złocistej jedyny wybrany
Mieszają się z blaskiem srebrzyste przyłbice
bohaterskie znamię – niepokonany


Błyszczą szeregi marszem wezbrane
wędrują nocą po siwej polanie
Czy widzisz ? Ich stopy nie ziemię trzymają
- bogowie królewscy podparci ziem skałą


Wtem armia purpury pod miecze im wpada
szaleją w rozpaczy, krew spływa na ciała
I z płonnych szeregów zostały jedynie
słowa kreślone na brudnej maszynie.




~~donki chote

Moja widokówka z tego świata

Co tam u Ciebie? Kiedy wreszcie się pojawisz?
My stoimy tu, nie wiedząc kim jesteśmy, dokąd mamy iść.
Gubimy się we własnych myślach.
Gdybyś tu był mógłbyś pomóc, ale Ciebie nie ma.

Co tam u Ciebie? Kiedy wreszcie się pojawisz?
Nieskończenie długie rozmowy o życiu i śmierci już nam się nudzą,
Cierpienie się nudzi. Upał i skwar.
Gdybyś tu był nie byłoby nudy ,ale Ciebie nie ma.

Co tam u Ciebie? Kiedy wreszcie się pojawisz?
Czekamy na szczęśliwy deszcz, choć potem będzie trzeba zmyć błoto z butów.
Nie kochamy i nie ufamy, boimy się przemijania.
Gdybyś tu był, nie byłoby strachu. Ale Ciebie wciąż tu nie ma.
A my wciąż jesteśmy.


~~podła

piątek, 4 maja 2012

04.05.2012


04.05.2012

Maj taki jaki pamiętam od lat
Deszczowy pochmurny nienawistny
Doskonale oddaje klimat w którym znalazł się
Biedny Kurtz z jeszcze czystym Marlowem
Obłąkańcze gęsto malowane liście czereśni
Targane namiętnie kwaśnym deszczem lokalnego nieba
Pozwala mi na chwilę poczuć tamten klimat
O niebo bardziej ciepły – choć kto to wie –

Póki co po twarzy spływa deszcz
Być może kiedy uwierzę
Przejdzie w krew

Zgroza zgroza – cicho szepcę
Choć nie do końca rozumiem sens słów

~~mrcrowley

czwartek, 3 maja 2012

Butelka



Myślał, że na dnie butelki
jest jakaś nagroda
dlatego codziennie kupował kolejne
Widać w życiu nic nie wygrał.


Myślał, że w butelce znajdzie lekarstwo
dlatego codziennie kupował kolejne
Widać był bardzo chory.

Myślał, że znajdzie dżina w butelce
dlatego codziennie kupował kolejne
Widać miał wiele życzeń.


Myślał, że na dnie butelki
zobaczy tęczę
dlatego codziennie kupował kolejne
Widać miał słabe widoki na niebo.


Myślał, że tam
w tej butelce jest list
dlatego codziennie kupował kolejne
Widać stał się rozbitkiem, w ciemnych falach życia.


~~podła

środa, 2 maja 2012

Dzieciństwo


Dzieciństwo

Umieszczę swoją historię na poddaszu
W upalnym pachnącym drewnem i kurzem strychu
Gdzie jest parę pajęczyn stary dywan
I parapet pełen zaschłych much
Wpatrzonych tępo w brąz podniebnego nieba

Przy oknie pośród kolorowych skrzydełek
Postawię doniczkę z kwiatkiem
Bo tam ciepło bo słońce świeci
Bo z mamą będę podlewał i z nim rozmawiał

Pewnego razu zerwał się silny wiatr
Okno – huk – złamany kwiat –

W domu ostatnio jest jakby ciemniej
Mama wciąż słucha bardzo smutnej muzyki
A babcia bez przerwy ma w oczach łzy
Nawet dziadek bawić się nie chce w Indian

Umieszczę swoją historię na cmentarzu
W zimnej nieładnie pachnącej wilgocią ziemi
Gdzie dostrzegłem dżdżownicę niedopałek papierosa
I kawałek skroni zawinięty naszyjnikiem z jarzębin
Nie wiem czemu wszyscy zaczęli mówić o tacie –

~~mrcrowley