Wciąż i wciąż o tym samym
Cudem uciekłem
Pomarańczowym źrenicom latarni
Wojna wciąż trwa choć szum drzew
Zdaje się mówić inaczej
Gwiazdy są
Czarna ropa ulic przylgnęła do miasta
Już nie widać spod niej krwi sączącej się
Z obdartych z tynku twarzy blokowisk
Tylko zęby okien tlące się
Niekiedy skrzące tym samym poblaskiem telewizorów
Masa żyje
Schroniwszy się w ciemnej niszy lasu
Na miarę tego cmentarza
Nasłuchuję szeptu liści
Zakrztusiłem się – wyplułem gram kurzu i zeszłoroczny liść
Wciąż naiwnie wierzę
Że nadejdzie świeży świt
Rankiem obok moich śladów stóp
Znalazłem kiełkujące nasiono
Przygniecione niedopałkiem papierosa~~mrcrowley
Ekstremalnie piękne zakończenie.
OdpowiedzUsuńKolejny raz kontrast: natura, energia, przyroda - miasto, człowiek, masa.
W ogóle fantastyczny wiersz.
Tak to jakoś jest z tymi naszymi współczesnymi realiami. Niby to wszystko takie nowoczesne i wypicowane a w rzeczywistości okazuje się wypaloną trociną. Która tłamsi jakieś takie ludzkie odruchy.
Może nawet nie tyle tłamsi (bo nie widzę tej mechaniki/współczesności jako potwora zagarniającego rzeczywistość) ale przygniata. Nie czujemy tego, bo to tylko mały niedopałek papierosa. Nie jest to bolesne.
Ale mimo wszystko wykiełkowanie nasionka stoi pod znakiem zapytania.
L.J.
Dzięki za świetny, poetycki komentarz. Komentarz na miarę Witkacego. Podoba mi sie sformułowanie: WYPALONA TROCINA. No własnie takie mam czasem odczucie, że tak mało czasem jest miejsca na ludzki odruch, który spotyka własnie taki niedopałek papierosa, miażdżący i tak kolosalny wysiłek małego, drobnego nasiona (Król duch?);D
OdpowiedzUsuń~~mrcrowley