niedziela, 2 czerwca 2013

Implozja




Implozja

Kończę się przed tą białą kartką
Kończę się i dopalam w sobie
Tę myśl ostatnią smakującą próżnią

Implozja
Zapadam się w sobie
Aż po poddasze – zapach kurzu
Wypełniam nim łapczywie usta
Zapadam się w nim
Jak śniegiem obsypuję skronie

Dłonie nie drżą jak skalpel
Odcinają bezboleśnie choć krwawo
Naskórek z wytłoczoną nań datą
czerwiec bieżącego roku

~~ mrcrowley

7 komentarzy:

  1. Dobre!

    Ostatnio też miałem pomysł na podobny wiersz, ale w końcu nic z tego nie wyszło.

    Wspaniały jest motyw Podmiotu, który zapada się w sobie, a przez to w swoją przeszłość, rozbudzając przy tym całą swoją delikatność (motyw śniegu). A na zewnątrz jest krew, skalpel, cierpienie.

    Ładne, ładne, naprawdę ładne.

    Jagna Morfl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Jagno! Myślę, ze ta interpretacja jest bardzo bliska mojej, lecz z pewnymi zastrzeżeniami. Ale powiem Ci to przy piwku w piątek, nie będę przecież psuł ludziom zabawy!

      ~~mrcrowley

      Usuń
    2. Czy nie chodzi o to, żeby każdy miał wolność interpretacji? Niech odbiorca stwarza dzieło na nowo. Pozwólmy czytelnikom na ten wysiłek i przenikajmy się wspólnie swoimi indywidualnymi wizjami. Wtedy jest najpiękniej.

      Usuń
  2. I chwała Ci kolego mrcrowley za to ;) Chociaż jeśli chodzi o wypatroszenie przysłowiowe wierszy to jestem w tej kwestii ostrożny. Znam ludzi którzy nawet z Malinowego Chruśniaka potrafią zrobic wizję kapitalistycznego końca świata i zagłady ludzkości.. Więc uważam ;) Ja czuję w Twoim utworze smak wypalenia, pewnego uderzenia o dno, jednak nie ostatecznego...
    Ale co osoba to interpretacja - także myślę że inni zobaczą tutaj jeszcze wiele wiele i jeszcze raz wiele
    Pozdrawiam
    Evan Olcan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój zawód zarówno filologa polskiego jak i poety nie pozwala mi na negliż zamysłu poetyckiego:) Spokojna głowa! Dzięki za komentarz!

      Pozdrawiam,

      ~~mrcrowley

      Usuń