Pan Hyde
Piszę wiersze
Opatrunki białe zacieniam
krwią słów
Czarno się robi czarno – we
śnie
Coraz czarniejsze te bandaże
skroni
Usta sine szepcące ciemną nić
na wietrze
Przędę wyrazy – te wyrazy
najmniejsze
Słabe i kalekie – wątłe i
chorowite
Wieczorną porą w lustrze
asfaltu
Dostrzegłem twarz której sny
się nie imają
Boją się panicznie po
powiekach spływają
Martwa ta twarz i straszna
W mieszkaniu ściany kalekie
Obdarte z luster –
Już mieszkam sam
~~mrcrowley
fajny ten wiersz jest!
OdpowiedzUsuńPrzerażający, niezwykle plastyczny.
Fenomenalna opozycja:
człowiek-poeta; człowiek-zwierze; dzień-noc;
Znów ta delikatna skroń i przytłaczająca samotność.
Którą pogłębia zimne, odpychające otoczenie.
Bombowy jest koncept z kartką-bandażem.
Pewnie wiesz kto ;D
Po "fenomenalna" wiem kto;P
OdpowiedzUsuń~~mrcrowley