czwartek, 1 listopada 2012

Pan Hyde



Pan Hyde

Piszę wiersze
Opatrunki białe zacieniam krwią słów
Czarno się robi czarno – we śnie
Coraz czarniejsze te bandaże skroni
Usta sine szepcące ciemną nić na wietrze
Przędę wyrazy – te wyrazy najmniejsze
Słabe i kalekie – wątłe i chorowite

Wieczorną porą w lustrze asfaltu
Dostrzegłem twarz której sny się nie imają
Boją się panicznie po powiekach spływają
Martwa ta twarz i straszna
W mieszkaniu ściany kalekie
Obdarte z luster –
Już mieszkam sam

~~mrcrowley

2 komentarze:

  1. fajny ten wiersz jest!
    Przerażający, niezwykle plastyczny.
    Fenomenalna opozycja:
    człowiek-poeta; człowiek-zwierze; dzień-noc;
    Znów ta delikatna skroń i przytłaczająca samotność.
    Którą pogłębia zimne, odpychające otoczenie.
    Bombowy jest koncept z kartką-bandażem.

    Pewnie wiesz kto ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po "fenomenalna" wiem kto;P

    ~~mrcrowley

    OdpowiedzUsuń