Koszmary rozdarły mi sen, poduszkę i
głowę.
Leżę w pierzu upapranym marzeniami.
Leżę zmięty, bez rozumu,
rozczochrany.
Zagubiłem się wśród słów.
Znowu znowu, znów znów, nów.
Tylko one niosą chwałę:
słowa- wrzaski; słowa- miny.
Ze słów jestem. Ze słów siny.
Silny, zwarty, szary, kamień.
Nikt nie pyta, każdy gada.
Nie ma faktów, ludzi, zdarzeń.
Z boku jesteś-
bez wrzeszczenia, krzyków, wycia.
Z boku jestem.
Bez nadziei.
Że mnie ktoś odpyta z życia.
L.J. Grafoman
nie rozumiem
OdpowiedzUsuńbo nie słuchasz
OdpowiedzUsuńParnas
OdpowiedzUsuńLubię!
OdpowiedzUsuńDziękuję, za wszystkie komentarze.
OdpowiedzUsuńTo się nazywa konkret ;D
LJ
Całkiem niezłe ;) A ja zapraszam na naszego bloga z poezją:
OdpowiedzUsuńhttp://www.hurtownia.lo3.wroc.pl/blog/