Moje Pornic
Płyniesz do mnie brzuchatymi łonami fal
Mglistą poświatą utkaną z
szeptu
W głębinie gardzieli tonie
nicość
Strach tak nieodgadniony jak
niebo
Gdy wielkie granitowe kobyły
Kołyszą się niepewnie przesuwając
się przez nie
Gromkim echem sinych blizn
Stopy smagasz nocnego
pielgrzyma
Wędrującego do ust twych
głębokich
A z każdą śliny kroplą oczy me
dławisz
Czeluścią swą ciemną mętną i wszech-głęboką
A lęk serca zdaje się grzmieć
Tysiącem zatopionych dzwonów
Niechcianych polipów minionego
eonu
Wyciągam wzrok ku tobie
Obejmujesz skronie
Odwracam się w swoim obłędzie
Gdzieś w głębi odwiecznej
Lśni moja powieka bielą
zwapniałej skroni
~~mrcrowley
Kiedy czytam Twoje wiersze to sobie myślę "kurcze, aż wstyd pisać takie rzeczy jakie piszę ja". Zawstydzasz mnie, ot co.
OdpowiedzUsuńMiło mi choć nie chciałem nikogo zawstydzać. Każdy pisze to co czuje i jak czuje, nie wiem czy można stosować taka skalę, bo to samo sądzę o Twoich wierszyskach:). Ze zniecierpliwieniem czekam po 2 tygodniowej przerwie nad Bałtyckim Pornic na Twoje nowe teksty.
OdpowiedzUsuń~~mrcrowley