Zaczekaj
Zaczekaj[my] na sny
Zbytnio pobłądziliśmy
W cienistym lesie złudzeń
Między wersami złotosłowych ksiąg
I rad ust nam nieprzychylnych
Nic nie pozostało nam jak
Spijać cierpką żywicę naszych naiwnych serc
Okaleczonych skamieniałymi paznokciami
Nieczułymi skrwawionymi migrenami złudzeń
Wiesz
Wyśniłem ci wczoraj z ciernistych myśli lalkę
Wymarzyłem jej lśniące blond włosy i kruczoczarne
brwi
I rzęsy którymi będzie odganiać muchy pragnień
Tak gęsto oplatające jej czarne z wysiłku usta
Tylko nie płacz
Tylko nie drwij ze mnie
Spójrz na moje dłonie
Są ciągle chłodne
Za oknem spadł śnieg
Choć to dopiero początek kwietnia
~~mrcrowley
Sprawiłeś, że chce mi się płakać.
OdpowiedzUsuńTyle.
Cieszę się, że moje słowa potrafią wywrzeć na kimś wrażenie, wzbudzić emocje. To tak jak Twoje wiersze otwierają mi oczy na krainy dotąd nieznane a tak intrygujące i warte poznania.
OdpowiedzUsuń~~mrcrowley
Ja to mam jakąś słabość do Ciebie, Twoich wierszy.
OdpowiedzUsuńZupełnie jakby trafiały w jakiś czulszy punkt. W sam środek.
Mam nadzieję, że powrócisz jeszcze na swojego bloga na Onecie...
dawna Nutka z Onetowskich czasów :)