Bez porozumienia
Usta milczą w kamień zaklęte
Wewnątrz mnożąc ogłuszający szum
Wzbierającej po podniebienie
Śliny
Trzepotem rzęs rozpylasz łzę
Na siną grań moich ust
Zdajesz się nie słyszeć dzwonu echa
Niesłyszalnych jeszcze gróźb
Mięknie granit w wosk się przelewa
Raniąc twe piersi i jelit pełen brzuch
Tak mi potrzeba przebaczenia
Cierpliwie wymierzony w ciszę nieba
Wzwód~~ mrcrowley
Co za gówno, człowieku o co ci chodzi?
OdpowiedzUsuń~~relcy morw
Mocny erotyk. Świetne. Idealnie pasuje do czasów gdzie tabu zanika, a wzwody i orgazmy nie robią na nikim wrażenia. I chodź doskonale wiem, że nie o to chodzi nie jestem w stanie odeprzeć tych nieprzyzwoitych skojarzeń :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~~Keton Chido
Recepta? Użyć pseudo-poetyckich metafor i zakończyć mocnym, niewyszukanym seksualnym akcentem. I proszę, mamy wiersz o którym można powiedzieć tylko dwie rzeczy, w zależności od pewności siebie i arogancji recenzenta (podpowiem, można albo nie zrozumieć i napisać że świetne, albo nie zrozumieć i napisać że słabe).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Yhm, tak tak, ależ oczywiście. Świetna recepta może w przyszłości coś z niej skorzystam, sam ją wypracowałeś Olafku?
UsuńPozdrawiam z zajadami,
mrcrowley.