sobota, 16 czerwca 2012

Bez porozumienia


Bez porozumienia

Usta milczą w kamień zaklęte
Wewnątrz mnożąc ogłuszający szum
Wzbierającej po podniebienie
Śliny

Trzepotem rzęs rozpylasz łzę
Na siną grań moich ust
Zdajesz się nie słyszeć dzwonu echa
Niesłyszalnych jeszcze gróźb

Mięknie granit w wosk się przelewa
Raniąc twe piersi i jelit pełen brzuch
Tak mi potrzeba przebaczenia
Cierpliwie wymierzony w ciszę nieba
Wzwód

~~ mrcrowley

4 komentarze:

  1. Co za gówno, człowieku o co ci chodzi?

    ~~relcy morw

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocny erotyk. Świetne. Idealnie pasuje do czasów gdzie tabu zanika, a wzwody i orgazmy nie robią na nikim wrażenia. I chodź doskonale wiem, że nie o to chodzi nie jestem w stanie odeprzeć tych nieprzyzwoitych skojarzeń :P

    Pozdrawiam
    ~~Keton Chido

    OdpowiedzUsuń
  3. Recepta? Użyć pseudo-poetyckich metafor i zakończyć mocnym, niewyszukanym seksualnym akcentem. I proszę, mamy wiersz o którym można powiedzieć tylko dwie rzeczy, w zależności od pewności siebie i arogancji recenzenta (podpowiem, można albo nie zrozumieć i napisać że świetne, albo nie zrozumieć i napisać że słabe).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhm, tak tak, ależ oczywiście. Świetna recepta może w przyszłości coś z niej skorzystam, sam ją wypracowałeś Olafku?

      Pozdrawiam z zajadami,

      mrcrowley.

      Usuń