poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Ostre dmuchanie


Ostre dmuchanie

Na wzdętych chodnikach nędzne konanie
ochrypłe dziady milknące we dnie
balon ich ciała wzmaga chrapanie
wreszcie umilknie i skóra zblednie


Powietrze stopniowo uleci bezładnie
zmarszczy się plastikowa obudowa
i na brudny, wymięty chodnik opadnie
nie jędrne ciało, lecz skóra gumowa.


Tymczasem fruwają pod niebem balony
młode, wydęte, lateksem opięte
patrzą z pogardą na swych przodków groby
na ich ciała kruche, na ich gumy zmięte


Nie wierzą, że kiedyś opadną i one
runą w dół smutkiem i strachem strawione
i w niebie ich własnym rozlegnie się echem
pierd wprost z balona zmieszany ze śmiechem…


~~donki chote

3 komentarze:

  1. Piękna satyra na ludzi wybiegu deptaka. Patrząc na owe niedobitki wszechobecnie leżące na ławeczkach w pełnym słońcu ciężko podłożyć siebie pod ten martwy niemalże wzór. Szczególnie śmiać mi się chce widząc, wszystkie królowe betonowego parkietu prześcigające się w byciu fajnymi choć to wszystko to jedynie powielanie. Świetny wiersz donki chocie. By zestarzeć się bez pierdniecia i śmiechu, trzeba chyba przyjąć to z godnością. TO jest sztuka.

    mrcrowley

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęcam do szukania... bo jest tu więcej niż się wydaje :P

    donki chote

    OdpowiedzUsuń
  3. "Bezprzyczynny mój dzień,
    Bezsensowny mój wiek
    I te ślady bezładnych moich
    kroków po ziemi (...)."

    I.O

    OdpowiedzUsuń