Ostre
dmuchanie
Na wzdętych chodnikach nędzne konanie
ochrypłe dziady milknące we dnie
balon ich ciała wzmaga chrapanie
wreszcie umilknie i skóra zblednie
ochrypłe dziady milknące we dnie
balon ich ciała wzmaga chrapanie
wreszcie umilknie i skóra zblednie
Powietrze stopniowo uleci bezładnie
zmarszczy się plastikowa obudowa
i na brudny, wymięty chodnik opadnie
nie jędrne ciało, lecz skóra gumowa.
zmarszczy się plastikowa obudowa
i na brudny, wymięty chodnik opadnie
nie jędrne ciało, lecz skóra gumowa.
Tymczasem fruwają pod niebem balony
młode, wydęte, lateksem opięte
patrzą z pogardą na swych przodków groby
na ich ciała kruche, na ich gumy zmięte
młode, wydęte, lateksem opięte
patrzą z pogardą na swych przodków groby
na ich ciała kruche, na ich gumy zmięte
Nie wierzą, że kiedyś opadną i one
runą w dół smutkiem i strachem strawione
i w niebie ich własnym rozlegnie się echem
pierd wprost z balona zmieszany ze śmiechem…
runą w dół smutkiem i strachem strawione
i w niebie ich własnym rozlegnie się echem
pierd wprost z balona zmieszany ze śmiechem…
~~donki chote
Piękna satyra na ludzi wybiegu deptaka. Patrząc na owe niedobitki wszechobecnie leżące na ławeczkach w pełnym słońcu ciężko podłożyć siebie pod ten martwy niemalże wzór. Szczególnie śmiać mi się chce widząc, wszystkie królowe betonowego parkietu prześcigające się w byciu fajnymi choć to wszystko to jedynie powielanie. Świetny wiersz donki chocie. By zestarzeć się bez pierdniecia i śmiechu, trzeba chyba przyjąć to z godnością. TO jest sztuka.
OdpowiedzUsuńmrcrowley
Zachęcam do szukania... bo jest tu więcej niż się wydaje :P
OdpowiedzUsuńdonki chote
"Bezprzyczynny mój dzień,
OdpowiedzUsuńBezsensowny mój wiek
I te ślady bezładnych moich
kroków po ziemi (...)."
I.O