poniedziałek, 13 maja 2013

chodźmy na skraj miasta





chodźmy na skraj miasta

najdalej od śmiertelnej maszynerii nóg i dłoni

mając w pamięci ludzi pożartych
przez ciężkie tramwaje

chodźmy na skraj miasta

zapalimy znicze za wszystkich

duszących się w swoich pokojach
zamkniętych w garniturach i garsonkach

chodźmy na skraj miasta

zrzucimy całą winę

na pieniądze, maszyny, naukę, kretynów

będziemy tańczyć w rytm naszych oddechów

chodźmy na skraj miasta

wzniesiemy toast za nowo narodzonych

którzy odłączeni od matek
podłączą się wkrótce do internetu

chodźmy na skraj miasta

bo gdy zapadnie noc
zapadnie się ziemia

śpiewać będą trupy
pieśni żyjących





L.J. Grafoman

6 komentarzy:

  1. Jest ta groza! Ooo tak.

    ~~mrcrowley

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wiersz!

    OdpowiedzUsuń
  3. "którzy odłączeni od matek
    podłączą się wkrótce do internetu" - genialne.

    i znowu tramwaje! ;D

    (mam nadzieję, że wiesz, kto to pisał)

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Dzięki!
    2. Dzięki!
    3. Pewnie, że tak ;D Dzięki!
    4. Dzięki!

    Ogromne!
    Fajnie, że to czytacie!


    LJG

    OdpowiedzUsuń
  5. Wychodzi na to, że tylko z dala od tego "miasta", możemy być wolni. Tam możemy "tanczyć w rytm naszych oddechów". Bo cóż się dzieje w mieście? Jesteśmy masą, która ma elementy identyczne.
    Wchodzimy w formę, każdy jakąś przybiera- czasem wcale nie swoją własną, autentyczną.

    ;)

    OdpowiedzUsuń