środa, 24 kwietnia 2013

Historia



Historia

Wraz z przypływem wieczora
Wyklarowałem z ciała resztę snu
Którą zawinąłem z namaszczeniem
I schowałem do kieszeni dżinsów

Poczułem że nadszedł moment
Którego stopa wypaliła na piersi
Stygmat słów dotąd mi nieznanych
A błędnych tak że krwawiły

Stopy ślizgałem niepewnie lustrem chodnika
A ciężki kaptur pozwalał na zachowanie cienia
Myśli które od eonu spokój barwiły cierpieniem
Brnąłem ciężko w głąb jaskini smoka

Im dalej tym ciemniej dłonie szukały drogi
Latarnie przysłoniły zarośla a chodniki zakrył
Cień zwyrodniałej architektury jutra
Poczułem jak cień stóp oddala się cicho

Zdjąłem kaptur a zdzierając jego skórę odczułem ból
Plecy krwawiły i spostrzegłem że mam imię
Kaleczyłem palce skostniałą mgłą
I ostrymi załomami mroku

Zdałem sobie sprawę że wyprawa do smoka
To podróż w studnię ulicy Korfantego
Z której nawoływały mnie przez wieczność
Liszaje poległych bohaterów

Zrozumiałem powód mojej pychy
Zabicie smoka to jedynie most
Celem jest czyn
Stawką ja

………………………………………

Wydobywszy się z jamy było ciemno
Niebo przybierało formę granitu
I tenże posiadało kolor – spojrzałem
A niebo zlało się z ziemią i dotknąłem

Nieskończoności 

~~mrcrowley

1 komentarz: